Imię

Twój e-mail:

Treść wiadomości:

Wyślij
Wyślij
Twoja wiadomość już do mnie dotarła. Dzięki!

Wypełnij wymagane pola. Dasz radę!

bruchtomasz@gmail.com

W czym mogę Ci pmóc?

Przeczytaj moje teksty!

Do tej pory na portalu Worldmaster opublikowałem ponad 140 artykułów głównie na temat: zdrowia, rozwoju osobistego, książek, diety, a także szeroko pojętego stylu życia. Choć od dawna nie opublikowałem nic nowego, wciąż zapraszam Cię do lektury, jeżeli chcesz poczytać o czymś innym, niż marketing czy copywriting, a także poznać moje początki internetowego tworzenia.

Czytasz dalej?

Tomasz Bruch – Pisarz, Copywriter, Człowiek

 

Nigdy bym nie pomyślał, że moja historia z profesjonalnym pisaniem zacznie się od pewnego maila do młodego, polskiego milionera...

Od dziecka uwielbiałem pisać. Pierwszą książkę napisałem w wieku 6 lat. Dumny z trzech stron tekstu, związałem ją pomarańczową wstążką, już wtedy marząc o byciu pisarzem. Zanim jednak wydałem powieść młodzieżową, minęło 14 lat. W tym czasie prowadziłem dzienniki, notatki i różnorodne zapiski. Bawiłem się w wymyślanie wyimaginowanych turniejów piłki nożnej, które oczywiście skrzętnie zapisywałem. Później zostałem trenerem personalnym i chciałem pomagać ludziom od strony dietetyczno-treningowej. Choć pisanie było ze mną zawsze, to jednak w formie pewnej pasji i hobby, uprawianego na boku, bo – jak większość dzieci i nastolatków w Polsce – chodziłem do szkoły, biegałem i grałem w piłkę nożną, smakowałem życia, miałem „ciekawe” pomysły (np. o zostaniu profesjonalnym pokerzystą) oraz poznawałem świat, także ten internetowy. Poza tym dość dużo grałem w szachy z pewnymi sukcesami na szczeblu krajowym. Dziś z zainteresowaniem obserwuję karierę, chociażby Jana-Krzysztofa Dudy (mojego rówieśnika), z którym miałem przyjemność stoczyć pojedynek na Mistrzostwach Polski w 2008 r.

Zapytaj o ofertę

Jeżeli nadal jesteś ciekawy mojej historii, czytaj dalej! Jeśli natomiast wiesz już wystarczająco wiele, całe szczęście, że możesz od razu przejść do konkretnych działań. 

Jak zacząć pisać nie tylko do szuflady?
Historia pewnego maila do młodego milionera...

Niedzielne popołudnie, kwiecień 2018 r. Mam 20 lat i ewidentnie szukam drogi dla siebie. Znajomi z liceum kończą pierwszy rok studiów, a ja jedyne co kończę, to paczkę ciastek i kubek herbaty, wpatrując się w monitor komputera. Przed chwilą napisałem maila do młodego, polskiego milionera. Wcześniej przeczytałem jego post o ideologicznych planach i zamierzeniach. Zachłyśnięty „wielkim światem” (oglądanym tylko przez ekran telefonu lub monitora), amerykańskimi „coachami” i frazesami typu „Go hard or Go home”, skleiłem maila, który mógłby być jednocześnie pochwalnym psalmem i hymnem, śpiewanym na cześć tego bogatego jegomościa. Po chwili zawahania, wysłałem wiadomość i wyłączyłem komputer. Dokończyłem jeszcze paczkę ciastek i zająłem się sobą. Wróciłem do rzeczywistości, w której miałem mnóstwo pytań i mało odpowiedzi.

Po pewnym czasie dostałem odpowiedź. Powiedzieć, że byłem zdziwiony, to jak nic nie powiedzieć. Serce waliło mi szybciej, niż przed egzaminem maturalnym z języka polskiego, przed którym wiedziałem jedno: „Lalka” Prusa to rozwiązanie dobre na wszystko. Odpowiedź na mojego maila była krótka, ale konkretna. Padły tam wyrażenia typu: „Dziękuję i jestem wzruszony Twoją wiadomością”, „Jaką rolę widziałbyś dla siebie w tym projekcie, bo będziemy szukać dziennikarza i edytora?” oraz „Czy mogę udostępnić na Facebooku Twojego maila, anonimowo?”

 

Ostatnie pytanie – i moja zgoda na udostępnienie – okazały się kluczowe...

 

Jeżeli liczysz na to, że to historia rodem z amerykańskiego snu, gdzie zaczynam współpracę z milionerem i pnę się po szczeblach biznesowego świata, to przykro mi, ale to nie ta opowieść. W rzeczywistości wymieniliśmy tylko kilka maili. Stanęło na tym, że milioner odezwie się do mnie, gdy będzie wiedział więcej na temat realizacji swojego projektu. Nigdy więcej nie mieliśmy kontaktu, a z tego, co wiem, projekt nie doszedł do skutku. 

 

Jednak pomimo tego ta historia ma szczęśliwą kontynuację.

Marzenia, które się spełniają...

Choć milioner już się nie odezwał, to w komentarzach pod postem, w którym udostępnił anonimowo mojego maila, zgłosił się pewien mężczyzna. Przekaz jego wiadomości był prosty: „Proszę autora tego maila o kontakt, ponieważ mogę mieć dla niego pracę”. Nie bez stresu, lęku i niepewności, skontaktowałem się z autorem komentarza...

 

Tak – w 2018 r. – rozpoczęła się moja przygoda z portalem Worldmaster, która trwa do dziś w różnych konfiguracjach. W tym czasie – pomagając budować i rozwijać portal – przeszedłem drogę od pisania tekstów blogowych, przez bycie redaktorem, aż na copywritingu i optymalizacji SEO, kończąc.

 

Rok później w 2019 r. wydałem własną książkę pod egidą wydawnictwa Novae Res. Powieść zatytułowałem „Wrota Mordoru” (tak – byłem zafascynowany Tolkienem i prawdę mówiąc, nadal kocham „Śródziemie”, które stworzył). Jednak bardzo szybko moje marzenia oraz oczekiwania zderzyły się z betonową ścianą rzeczywistości: napisać książkę to jedno, ale sprawić, żeby usłyszało o niej więcej osób, niż Twoi bliscy, to drugie...

 

Niemniej przeżyłem te „pierwsze koty za płoty” i wzmocniony tymi doświadczeniami (oraz rozmowami z bliskimi ludźmi i ich wsparciem), zacząłem równocześnie rozwijać się w obszarze marketingu, copywritingu oraz biznesu.

Rzeczywistość z copywritingiem w tle 

Nigdy nie byłem entuzjastą ustrukturyzowanej edukacji: szkolnej lub jakiejkolwiek innej. Jestem typem samouka: lubię samodzielnie zdobywać wiedzę i osadzać ją w konkretnym kontekście. Z tego względu od samego początku towarzyszy mi nieustanna edukacja i zdobywanie wiedzy w zakresie copywritingu, content marketingu oraz SEO. Czytam blogi bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek po fachu, oglądam filmy na YouTube i webinary, korzystam z poradników, przerabiam książki, a także rozmawiam z bardziej doświadczonymi osobami i życzliwymi przyjaciółmi. Oprócz tego uczestniczę w kursach, szkoleniach, warsztatach i konferenacjach. Ciągle się uczę i życzę sobie, abym nigdy nie przestał. Równocześnie regularnie piszę książki i choć wydałem jedną, to kilka kolejnych (i kilkanaście opowiadań) czeka na swój moment w „elektronicznej szufladzie” (na dysku komputera).

Czy to wszystko sprawiło, że nagle stałem się copywriterem?

 

UWAGA! TERAZ CIĘ ZASKOCZĘ! To, że ktoś potrafi nieźle pisać, nie oznacza, że automatycznie jest copywriterem. Działam jednak w branży tak samozwańczej i nieuregulowanej, że każdy (dosłownie!) może okrzyknąć się mianem COPYWRITERA. Czego jednak mogę się spodziewać, jeśli podobny los spotyka nawet psychoterapeutów, których zawód nadal nie jest właściwie usankcjonowany prawnie?

Oprócz tego spełniam się w innych dziedzinach: biegam po górach i lasach, edukuję się w zakresie finansów i inwestowania, z niecierpliwością czekam na weekendowe wyścigi Formuły 1, czasami gram w szachy lub oglądam partie czołowych zawodników, czytam dużo książek, gotuję i piekę ciasta, a przede wszystkim po prostu żyję – ze sobą i ze swoją partnerką, rodziną, bliskimi oraz przyjaciółmi.

Nie od zawsze marzyłem o tym, aby móc żyć z pisania, ale gdy miałem 20 lat i szukałem drogi dla siebie, to marzenie było ze mną już od długiego czasu. Dziś mogę powiedzieć z pewnym rozrzewnieniem, że moje marzenia spełniły się: jestem copywriterem, content marketerem i prowadzę własną firmę, a do tego napisałem książkę i tworzę kolejne. Mam pracę, którą szczerze lubię, nawet jeżeli czasami mam ochotę wyrzucić komputer przez okno... Z pisaniem łączy mnie relacja, która nie zawsze jest łatwa, ale bez wątpienia jest szczera, satysfakcjonująca i pełna sympatii.

 

Choć być może nie takiego zakończenia i mojego opisu się spodziewałeś, to w tym miejscu życzę Ci, abyś miał w życiu niekoniecznie pracę, ale przynajmniej zajęcie, które będzie wywoływyać uśmiech na Twojej twarzy.

 

Szczerze dziękuję Ci, że dotrwałeś do tego momentu i postanowiłeś dać mi swój czas.

Polityka prywatności